Asset Publisher Asset Publisher

Leśniczy Leszek Janowski – wspomnienie

Jan Paweł II powiedział: „Człowiek jest wielki nie przez to co posiada, lecz przez to, kim jest; nie przez to co ma, lecz przez to czym dzieli się z innymi”.

Śp. Leszek był sumiennym, zaangażowanym we wszystko co z lasem związane, wspaniałym leśnikiem. Już jako dziecko wybrał Technikum Leśne
w Goraju, by już od 1978 roku rozpocząć pracę  w Lasach Państwowych, najpierw jako stażysta w Nadleśnictwie Gniezno, potem podleśniczy i leśniczy w Nadleśnictwie Grodzisk, a w 1989 roku znalazł swoje miejsce w Borach Tucholskich jako leśniczy Leśnictwa Borowy Młyn. Tęsknił za tym miejscem, gdyż to czas gdy był w sile wieku. Miał już duże doświadczenie, otaczał go dobrze poznany las i mógł oddawać się równolegle swojej wielkiej pasji – hodowli koni, których był niezaprzeczalnym znawcą. Los sprawił, że od 2010 roku rozpoczął pracę w Nadleśnictwie Jamy, w tym od 2013 roku jako Leśniczy Leśnictwa Biały Bór.

Poprosiłem koleżanki i kolegów Leszka, by powiedzieli o nim kilka słów od siebie, gdyby przyszło im pożegnać go w ostatniej Jego drodze. Oto co usłyszałem:
„( … to życzliwy, dobry kolega, dobry przyjaciel, można było liczyć na jego wsparcie i bezinteresowność, wierny najbliższym i przyjaciołom, kochający i oddany rodzinie, szanowany leśnik i myśliwy, pracowity i odpowiedzialny, czasami uparty, ale dzięki temu wytrwały, świetny wychowawca młodych pokoleń leśników …)” – to oczywiście tylko część wypowiedzi świadczących, że był dobrym człowiekiem i lubianym kolegą.

Ja od siebie mogę dodać, że swoją pracę wykonywał zawsze z pasją, wkładał w nią dużo serca, nigdy nie mówił, że czemuś nie podoła. Należał do leśników, z którymi lubię pracować. Miał swoje zdanie i umiał go bronić, ale jednocześnie miał dar słuchania i odpowiednimi argumentami można było go przekonać do swoich racji. Czasami lubił chodzić własnymi drogami, ale to były dobre drogi, wiedział dobrze gdzie jest granica samodzielności. Bo las to jest sztuka kompromisu, kompromisu między zarządzającymi i kompromisu między człowiekiem a przyrodą. Tu żadna moja racja nie jest „mojsza”. Leśnictwo Biały Bór to nie jest łatwy kawałek chleba.  Tu oprócz typowej gospodarki leśnej, do tego bardzo intensywnej, dochodzi bliskość dużej aglomeracji miejskiej z problemami z tego wynikającymi: intensywna penetracja terenów leśnych przez ludzi, wjazdy do lasu motocyklami i quadami, wyrzucanie śmieci, zabudowa enklaw śródleśnych, co wiąże się czasami z naruszeniami granic, i wiele innych problemów międzyludzkich, których żyjąc na wsi czy mniejszych miejscowościach nie znamy.

W pamięci mam naszą ostatnią rozmowę z Śp. Leszkiem, kiedy padły pierwsze słowa o zbliżającej się emeryturze, o przyszłości jego i jego rodziny, w pewnym momencie przez niego przerwanej, bo „(… przecież mamy jeszcze na to czas)”. Niedokończona rozmowa … . Ale w tej rozmowie padły też inne słowa wypowiedziane przez niego; tak bliskie i mojemu sercu. Oto one: „(…Dla każdego z nas w życiu jest coś cennego, do czego ciągle dążymy – mi się w życiu udało służyć lasowi. Dla mnie służba to jest coś więcej niż tylko osiem godzin pracy)”.

Polecam te słowa leśnikom, szczególnie młodemu pokoleniu. Zakładając mundur leśnika musisz czuć, że to co robisz, czym się zajmujesz jest ważne. Choć czasami usłyszysz słowa komentarza negujące Twoja pracę – nie poddawaj się, zrób krok do przodu, idź dalej z przekonaniem, że serce, które wkładasz w wykonywanie powierzonych Ci obowiązków, będzie przynosiło Ci na co dzień satysfakcję, zadowolenie i motywację do dalszej pracy.

Śp. Leszek przez swoje ostatnie siedem lat pracy przedeptał wielokrotnie swój las w Białym Borze, dotknął tu wszystkich drzew, gdziekolwiek się zatrzymamy
i jakiegokolwiek dotkniemy drzewa, gdy uruchomimy wyobraźnię, będziemy mogli poczuć dotyk jego ręki. Jego następcy powierzam opiekę nad „ławeczką Leszka”, a my przejeżdżając obok usiądźmy na chwilę i wspomnijmy jej budowniczego.

Małżonce zmarłego, jego córce, rodzinie składam w imieniu braci leśnej oraz własnym wyrazy szczerego współczucia. Łączymy się z Wami w głębokim i szczerym bólu, bo my także straciliśmy kogoś ważnego … .

Pragnę zapewnić, że możecie liczyć na nas w potrzebie.

Pozwólcie, że swoje wspomnienie zakończę słowami Alberta Einsteina niosącymi nadzieję: „Śmierć nie jest kresem naszego istnienia – żyjemy w naszych dzieciach i następnych pokoleniach, albowiem oni to dalej my, a nasze ciała to tylko zwiędłe liście na drzewie życia”.

Spoczywaj w pokoju.

                                                                                              Darz Bór